Gdy w twoim życiu brakuje miłości

STRONA GŁÓWNA
EBOOKIdla UCZNIÓWBIZNESOWEPRACAdla MĘŻCZYZNdla KOBIET
GIFy TAPETY HUMOR MUZYKAPORADY

 

 Kilka istotnych punktów w odkrywaniu miłości

 

Aby ułatwić sobie podróż do wnętrza samego siebie, podróż ukazującą wewnętrzną przestrzeń i wsparcie miłości, warto uwolnić się kilku powierzchownych stereotypów dotyczących wyobrażeń o tym, czym jest miłość. Skupmy się teraz na prześledzeniu i głębszym zrozumieniu kilku istotnych punktów:

 

  • Odkrywając miłość odkrywamy stan naturalny, nie będący wytworem fantazji, ale właśnie taki, który jest najbardziej pewnym i konkretnym punktem oparcia.
  • Miłość nie jest teorią, ale najbardziej konkretnym doświadczeniem egzystencji. 
  • Znalezienie miłości do drugiego człowieka oraz do otaczającego nas świata staje się osiągalne zwłaszcza wtedy, kiedy głębiej wczuwamy się w siebie.
  • Miłość nie wiąże się jedynie z wrażliwością, ale także z większym osadzeniem w sobie i konstruktywną niezależnością (miłość jest dopełniana przez wewnętrzną wolność).
  • Stan miłości nie ogranicza się jedynie do emocji i uczuć.
  • Aby ułatwić sobie odkrycie oceanu/rzeczywistości miłości nie należy myśleć o tym procesie odkrywania i zmierzania do miłości, jako czymś „trudnym” lub „łatwym”.
  • Kiedy odkrywamy stan miłości, automatycznie inni ludzie, świat i cała rzeczywistość, jawią się nam jako jej przejaw.
  • Najbardziej stabilną bazą do swobodnego i dojrzałego wyrażania stanu miłości jest stan wewnętrznej równowagi. 

 

A oto ich szersze omówienie:

·            (przekroczenie wyobraźni) Z pozoru może się wydawać, że w doznawaniu intensywnej miłości szczególnie istotna jest sfera bujnej fantazji i wyobraźni – tak jak np. w przypadku poetów czy marzycieli. Jednak, miłość jest doznaniem równowago wykraczającym poza sferę fantazji i wyobraźni, choć może oczywiście naszą fantazję twórczo stymulować. Tak naprawdę, to każdy z nas nieustannie, świadomie lub mniej świadomie, używa swojej wyobraźni i fantazji, jednak bardzo często używamy jej w sposób negatywny – mamy szereg destrukcyjnych projekcji.

Kiedy np. ktoś cierpi na manię prześladowczą, wtedy notorycznie wyobraża sobie, ze wszyscy na świecie są najbardziej zainteresowani zaszkodzeniem mu. Jednak wiadomo, że każdy ma swoje sprawy i zmartwienia i trudno jest oczekiwać, aby wszyscy umówili się, że będą myśleć akurat o jednej jedynej osobie. Maniactwa i obsesje są raczej tworem naszej wyobraźni. W mniejszym stopniu nasilenia, wszyscy posiadamy mnóstwo podobnych negatywnych wyobrażeń. Drogą do miłości może być przekroczenie wszystkich tych wyobrażeń, leków i paranoi. Kiedy nie mamy żadnych wyobrażeń, a jedynie odczuwamy najgłębszą, „niewymyśloną” istotę samego siebie, to właśnie wtedy bardziej otwieramy się na miłość. W istocie to nie miłość jest fantazją, ale wszystkie nasze paranoje, neurozy i psychozy są naszymi, oderwanymi od faktycznej rzeczywistości, projekcjami i wymysłami. Miłość zaś jest ich przekroczeniem. Wreszcie znajdujemy jakiś pewny punkt oparcia, który nie jest ani naszą fantazją, ani teorią. Miłość jest doznaniem konkretnym, bardzo rzeczywistym i stabilnym, niczym potężna góra. Warto sobie uświadomić, że szukając głębokiej, spełniającej miłości, szukamy czegoś całkowicie naturalnego.

·            (konkretne doświadczenie) Miłość jest najbardziej podstawowym doświadczeniem samego siebie. W istocie bardzo trudno jest odpowiedzieć na pytanie kim/czym jest człowiek? Każda odpowiedź w jakimś sensie będzie częściowa. Gdybyśmy np. wzięli za przykład badania medyczne nad mózgiem, to – chociaż najbardziej wyszukana aparatura przebadałaby każdą komórkę naszego mózgu – nadal badacze nie poznaliby w ten sposób ani jednej naszej myśli. A przecież nie możemy powiedzieć, że nasze myśli i przeżycia nie są dla nas czymś istotnym, bo przecież stanowią one bardzo ważne centrum naszych zainteresowań. I właśnie ciekawe jest to, że medyczne ujęcie człowieka najczęściej tej szczególnie istotnej dla nas sfery (treści naszych myśli i naszego świata wewnętrznego) dotyczy w niewielkim stopniu. Z tego powodu medyczna odpowiedź na pytanie czym/kim jest człowiek jest po prostu częściowa (co wcale nie oznacza, że nie jest wartościowa i potrzebna).

Podobnie częściowo, choć od innej strony, bada człowieka filozofia. Jej poszukiwania często są bardzo interesujące i w jakimś stopniu na pewno rozwojowe, ale w końcowej konkluzji dochodzimy do wniosku, że nie da się filozoficznie udzielić jednoznacznej ostatecznej odpowiedzi na pytanie „czym jest człowiek”. Oczywiście jednak wszystkie te filozoficzne dociekania mogą wzbogacić nas swoją wielostronnością ujęcia. Powszechnie cenione za swoją głębię jest słynne stwierdzenie Sokratesa „wiem, że nic nie wiem”.

Równie ciekawe są badania psychologiczne nad człowiekiem. Gdybyśmy założyli, że jesteśmy jedynie osobowością, to wtedy możemy dojść do konkluzji, że w istocie (w nierelatywnym sensie) nie istniejemy, ponieważ cała ta osobowość tak bardzo zależy od wpływów środowiska, tak bardzo pełna jest wytworzonych nawyków, które w pewnym zakresie możemy zmieniać. Dlatego osobowość wydaje się być czymś bardzo ważnym, ale nie ostatecznym. Jesteśmy czymś więcej, niż wytworzoną przez środowisko (oraz potencjał genetyczny) osobowością. Jesteśmy tożsamością (obecnością) posiadającą osobowość. Nie jesteśmy jedynie tym, z czym się identyfikujemy, ale także naszą zdolnością do identyfikowania się. Jeśli np. bylibyśmy przywiązani do wyobrażenia, że „jesteśmy górnikiem, stolarzem, nauczycielem” itd., to przecież tracąc pracę – nie przestajemy istnieć. Jesteśmy bowiem tym, który sobie wyobraził, że jest górnikiem, stolarzem, nauczycielem...

Czy istnieje zatem jeszcze jakaś inna droga poszukiwań siebie (poza badaniami filozoficznymi, psychologicznymi, czy medycznymi)? Tak – jest nią poszukiwanie swojego najgłębszego egzystencjalnego doznania jestem. Nie kłóci się ona ani z ujęciem medycznym, ani filozoficznym, ani też psychologicznym, ale wszystkie je dopełnia. Oprócz teorii, które mogą nam pomagać czy inspirować, potrzebujemy konkretnego, doświadczalnego odczucia siebie. Miłość znajduje najbardziej solidne oparcie właśnie w owym najgłębszym odczuciu samego siebie – czujnym, wrażliwym i przytomnym odczuwaniu/doświadczaniu naszej najgłębszej istoty, swojego poczucia jestem. Jest ono poza wszelką teorią (teoriami), a jednak absolutnie nie musi wchodzić z nimi w konflikt, tak jak płótno obrazu nie kłóci się z farbą tworzącą na nim wzory, chociaż nią nie jest. Ceńmy teorie, ale szukajmy też tego, co nie jest jedynie teorią. Szukajmy prawdziwego siebie. Wtedy mamy jakąś mniej relatywną podstawę pod najróżniejsze teorie i nasze życie.

·    (lepszy kontakt ze sobą) Głębsze wczucie się w swoje jestem nie jest ścieżką potęgującą nasz egoizm. Jest raczej niezbędnym minimum pracy nad samym sobą, tak aby nasze życie mogło przynosić nam satysfakcję, czy też, abyśmy mieli czym obdarzać innych. Kiedy używamy samochodu, co jakiś czas dajemy go do przeglądu. Dzięki temu pojazd działa sprawnie. Podobnie my, kiedy bardziej wczuwamy się w siebie, w swój najgłębszy wymiar samego siebie – wtedy jesteśmy bardziej zintegrowani i wewnętrznie spójni. Ta większa wewnętrzna harmonia owocuje lepszym kontaktem z innymi. Wchodząc głęboko w swoje odczucie jestem odnajdujemy intuicyjne odczuwanie jedności. A wtedy miłość do konkretnego człowieka (partnera, dzieci, czy ogólnie do społeczeństwa/wszystkich istot) ma bardziej realne podstawy, niż jedynie pobożne życzenia, aby być dobrym i kochającym. Miłość, która jest rzeczywista, autentyczna i naturalna znacznie bardziej sprawdza się w praktyce.

·            (niezależność jako dopełnienie miłości) Na szczęście autentyczna miłość integralnie wiąże się z wolnością. W przeciwnym razie najprawdopodobniej zaczęłaby nas po pewnym czasie denerwować i bylibyśmy nią zmęczeni. Bez wolności ta intensywna energia miłości mogłaby zacząć działać przeciwko nam – stając się czymś w rodzaju uzależnienia. Dlatego dopełniajmy miłość wolnością. Dojrzalsza miłość to kocham, bo jestem, nie zaś kocham, bo potrzebuję ciebie. Jeśli tylko potrzebuję kogoś, to być może nie liczę się z jego faktycznym dobrem i potrzebami. W ten sposób kochaliśmy, kiedy byliśmy dziećmi. I to jest naturalne, bo dzieci są bezradne. Jednak jako dorośli – stańmy się bardziej zaradni, wolni i niezależni. Wolność jest tym, co nadaje miłości głębi, piękna i skuteczności (możliwości łączenia jej z życiem codziennym). W przestrzeni wolności emocje stają się bogactwem, w zaciśnięciu uzależnienia – stają się ranieniem siebie nawzajem.

·            (odkrycie emocji i pozostałych poziomów) Miłość może wyrażać się poprzez emocje i uczucia, jednak się do nich nie ogranicza. Najgłębsze egzystencjalne odczucie jestem jest czymś więcej niż emocją. Cechą emocji najczęściej jest duża zmienność; doznanie miłości z poziomu jestem, jest bardziej stałe – nie jest jedynie chwilową emocją i nastrojem. Ponadto stan jestem, jak i wypływające z niego (z tego doświadczania przytomności) odczucie i światło miłości (świadomość miłości) mogą być utrzymywane w każdych okolicznościach, podczas np. aktywności intelektualnych. Dlatego możemy powiedzieć, że wrażliwość emocjonalna i nastrojowość mogą być cennym narzędziem miłości, jednak ona sama jest czymś jeszcze bardziej podstawowym, przenikającym wszystkie nasze poziomy. Pozytywna energia emocjonalna posiada w sobie ogromną uzdrawiającą moc, jednak odnalezienie miłości na poziomach jeszcze głębszych (egzystencjalnych i duchowych) sprawia, że znajdujemy życiową stabilność, niezmienną, spełniającą nas jakość – niezależną zarówno od naszych zmiennych nastrojów, jak i wpływów otoczenia. Nawet, jeśli w jakiejś chwili czujemy się emocjonalnie obojętni – nadal możemy doznawać w głębi nas harmonii miłości. Więcej – nawet, kiedy chwilowo coś nas rozzłości i doprowadza do gniewu – nadal wewnątrz siebie możemy odczuwać i mieć świadomość najbardziej podstawowego doznania miłości.

Emocjonalne zauroczenie się bywa nazywane miłością zwłaszcza w okresie młodzieńczych fascynacji. Bez wątpienia ma ono pewną wartość – może np. bardzo nas zmobilizować do pracy nad sobą, jak i w jakimś stopniu zaspokaja potrzebę bliskości. Jednak, by odkryć miłość i odnaleźć prawdziwą jedność, musimy pójść jeszcze głębiej niż nasze emocje i cała nasza psychika. Powinniśmy docierać swoją uwagą do najgłębszego jądra nas samych. Praca na poziomie emocji ma wielką wartość jako ćwiczenia wstępne – rozpraszające nasze wewnętrzne, przypominające chmury, mroki psychiczne. Zakłócenia emocjonalne, takie jak np. utrzymywane żale, lęki i nienawiść, tworzą sobą zaciemnienia w naszej psychice. Miłość leży jednak jeszcze głębiej – jest samym słońcem. Kiedy zatem ją odkrywamy, przejawia się ona jako harmonia zarówno w naszej psychice i emocjach, jak i w naszym intelekcie i wszystkich sferach nas samych. Jest spokojem, który w pełni dysponuje wrażliwością.

·    (nie ograniczanie się pojęciem „trudny”) Nie myślmy o odnalezieniu miłości, jako o czymś „trudnym” lub czymś „łatwym”. Zrealizowanie miłości nie może być trudne, gdyż jest ona naturalną podstawą wszystkiego, naszym najbardziej naturalnym stanem. Nie jest też zapewne jakoś skrajnie proste, skoro tak wiele osób wciąż się w tym gubi i nie może jej uchwycić. Odnalezienie miłości nie jest ani łatwe, ani trudne. Powiedzieć możemy, że jest łatwe wtedy, kiedy znajdujemy do tego jakiś klucz. Może stać się trudne, jeśli nie mamy żadnego klucza, ani też żadnej intuicji i przeczucia – gdzie i w jaki sposób szukać miłości. Niejednokrotnie podświadomie wzorujemy się na naszych rodzicach i opiekunach, którzy być może nie odkryli czym jest pełna miłość. Dlatego powinniśmy mieć jakiś klucz, aby nie przeznaczać swego czasu jedynie na powielanie cudzych błędów. Kluczem jesteśmy my sami – nawiązanie lepszego kontaktu z samym sobą oraz bardziej uważne zrozumienie siebie. Najlepiej jest zdać sobie sprawę, że ten nasz wewnętrzny proces odkrywania nie jest związany z takimi kategoriami myślenia jak „łatwy/trudny”, nie dzieje się też w jakimś zewnętrznym czasie fizycznym (nie da się określić, czy rozwój taki ma trwać miesiąc, rok, czy kilka lat), ale w naszym wewnętrznym świecie zwiększającej się przytomności.

·            (otwartość bez ograniczających wyobrażeń) Mamy skłonność do budowania sobie różnych poglądów na temat otaczającej nas rzeczywistości. Może się np. zdarzyć, że jesteśmy na przyjęciu i ktoś podczas kolejnego toastu stwierdza: „wiecie, odkryłem, że tak naprawę nikomu już nie można ufać”. Lub też na spotkaniu mężczyzn rozgoryczony małżonek stwierdza: „kobiety są bardzo zdradliwe”. Kiedy indziej jakieś zaprzyjaźnione ze sobą koleżanki dzielą się swoją tajemnicą i odkryciem: „faceci to egoiści!” Mamy w sobie mnóstwo tego typu poglądów i nastawień. Musimy jednak pamiętać, że świat ukazuje się nam takim, w jakim jesteśmy nastroju. Kiedy np. jesteśmy radośni, wszystkie zdarzenia wydają się nam znacznie bardziej radosne. My sami w jakimś stopniu wpływamy na bieg wydarzeń – jesteśmy współautorami scenariusza naszego życia („każdy jest kowalem swego losu”). Jeżeli nie możemy się z kimś dogadać, to jedna z przyczyn może tkwić w nas.

Dla zakochanych świat staje się cudowny i mają oni ochotę wszystkich obejmować. Analogicznie jest, kiedy dotrzemy do dojrzałej miłości, w której bliskość i jedność dopełnia się z wolnością. Wtedy po prostu jesteśmy wolni od przytłaczających i ograniczających nas poglądów na temat świata. Odkrywamy, że my jesteśmy swoją najgłębszą istotą, a świat jest miłością manifestującą się w przestrzeni wolności. Oczywiście jesteśmy świadomi także dramatu świata, np. jego brutalności, zagubienia i cierpienia, jednak jednocześnie dostrzegamy także jego aspekt miłości. Obrazy świata wyłaniają się z przestrzeni nieskończoności niczym barwny, pełen piękna film. Zauważanie tego dodatkowego aspektu daje nam zarówno spokój, jak i dużą siłę i kreatywność. Nie bądźmy zatem bierni jedynie narzekając, że świat jest zły. Najpierw zmieńmy siebie, a wtedy zobaczymy to wszystko w innym świetle. W pewnym sensie możemy powiedzieć, że świat to my – nasze myśli, wyobrażenia i emocje tworzą nasz świat. Suma naszej energii fizycznej, emocjonalnej, wyobrażeń i wzorców, suma myśli i energii płynącej z intelektualnego sposobu rozumowania, a także z najbardziej subtelnych doznań duchowych – to wszystko tworzy nasz wewnętrzny (a potem zewnętrzny) świat. Jeżeli odkrywamy miłość, wszystkie te wymiary funkcjonują w harmonii – jesteśmy miłością funkcjonującą w oceanie miłości.

·            (równowaga jako najbardziej naturalny sposób kontaktu ze sobą i światem) Aby móc rzeczywiście sprawnie i autentycznie funkcjonować w stanie miłości, powinniśmy zrozumieć i uchwycić czym jest stan wewnętrznej równowagi. Aby nasza miłość mogła być czymś trwałym, musimy znaleźć taki sposób jej wyrażania, który sprawdza się w zmienności życia. Zmieniają się zarówno nasze nastroje, nastroje osób z naszego otoczenia, jak i bieg zdarzeń. W zmierzaniu do każdego celu napotykamy zawsze na zdarzenia przyjemne, jak i nieprzyjemne. Bez odkrycia stanu równowagi, nasza miłość podlegałaby tym nastrojom i zmienności i trudno byłoby na niej polegać. Równowaga, którą odnajdujemy w głębi siebie, to znalezienie takiego jądra nas samych, które jest wspólne zarówno w doświadczeniach przyjemnych, jak i nieprzyjemnych. Oznacza to, że w trudnej sytuacji nie polegamy wyłącznie na smutku, irytacji czy lęku, ale na jądrze tego doświadczenia, które jest stanem równowagi. Podobnie w miłej i przyjemnej sytuacji – nie polegamy jedynie na radości, zachwycie i dobrym samopoczuciu, ale dodatkowo odnajdujemy stan równowagi, który jest jądrem tego doświadczenia. Inaczej oznacza to pogłębienie świadomości samego siebie. W tej pogłębionej świadomości odnajdujemy coś, co możemy nazwać stanem naszej równowagi. Jest to nasza głęboka, świeża i pełna przytomności świadomość, która jest wspólna wszystkim doświadczeniom. I właśnie polegając najbardziej na tej podstawie świadomości (odczuciu równowagi) jesteśmy w stanie odczuwać i wyrażać miłość we wszelkich życiowych okolicznościach. Nasza godność i poczucie osobistej wartości, do których przywiązujemy sporą przecież wagę, nie doznają wtedy żadnego uszczerbku. Równowaga jest wspaniałym narzędziem, aby kultywować taką miłość, która sprawdza się we wszelkich okolicznościach, która przynosi sobą piękno i harmonię, wewnętrzną siłę i niezależność. Wtedy miłość to po prostu nasz bardziej prawdziwy stan samego siebie i naturalny sposób życia.

 

Warto jeszcze na koniec zwrócić uwagę na podstawową zasadę: odnalezienie miłości, życiowej dojrzałości, harmonii i równowagi zależy od nas.

Jeżeli uzależnilibyśmy odnalezienie tej głębszej jakości życia od kogoś innego, to raczej moglibyśmy nigdy jej nie odnaleźć. Nie możemy przecież przerzucać na innych tego, co zrobić mamy my sami. Nie możemy obarczać innych odpowiedzialnością za nasze życie. Nie możemy żądać i oczekiwać, że to inni mają się za nas czegoś nauczyć. Nie – to my sami mamy się czegoś nauczyć. My sami mamy odnaleźć miłość.

 

fragment pochodzi z poradnika "Głęboka terapia poprzez miłość", Rafał Seremet



 

 powrót do góry strony

 powrót do STRONY GŁÓWNEJ

powrót do działu 

 

 

 

    

 

Free Web Hosting